sobota, 14 listopada 2009

Japońska restauracja i aparat.

Zaledwie pięć dni zostało do NYC.
Wczoraj byłam z Holly i host-mamą ( oraz Nathan'em) w japońskiej restauracji "Sumo" z okazji urodzin Holly, które były dwa tygodnie temu. Krewetki, ryż i ich zupa w malutkich miseczkach ze śmieszną łyżką podawana za darmo, na spróbowanie...uwielbiam. Razem z host-mamą zastanawiałyśmy się czemu jest taka ostra ale na dnie zobaczyłyśmy białe paseczki czosnku( pozdrawiam mamę).


Nathan, host-mama i ja

Holly, Nathan i host-mama
*
Dzisiaj spędziłyśmy prawie całą sobotę w samochodzie z host-mamą jeżdżąc i załatwiając różne sprawy. Co jakiś czas Rotary organizuje różne spotkania, na których np. podajemy i gotujemy spaghetti dla ludzi. Dzisiaj rano sprzątaliśmy najbardziej stary ze wszystkich starych kościołów w tej okolicy ( zdjęcia robiłam analogiem). Gdy wróciłyśmy do domu by coś zjeść host-mama pokazała mi inny aparat-dinozaur, z którym teraz się zaprzyjaźniam i sprawdzam czy działa.

Jutro o ile mi wiadomo nie ma żadnych planów w powietrzu więc będę robić prezentacje na Government o Andrew Jackson'ie - siódmym prezydencie USA. Chciałam zrobić o Reagan'ie, Clinton'ie albo Nixon'ie ale już byli zajęci.
Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz