Cała notka pisana w jest w trakcie lotów i czekania na loty. Lecę długo bo aż 19 godzin. Pierwszy lot Wrocław-Warszawa nie był zły siedziałam obok miłego starszego pana a w biznes klasie siedzieli panowie posłowie. Do wyboru był sok albo woda( wzięłam sok). Jest 10.44 a a jestem w trakcie mojej kanapki z jajkiem( za którą dałam 11zł nawiasem mówiąc). O 12.10 wylatuję do Chicago. A tymczasem mogę sobie pooglądać jak ludzie odprawiają się do Kijowa, na Paphos i Sofię. Nice
Kolejne nad czym się zastanawiam to to dlaczego nie mam połączenia z Internetem skoro pokazuje mi, że takowe jest. Kocham bezpłatne sieci. Internetu wciąż brak. Powoli tracę nadzieję, że połączę się w Chicago chociaż na moment.
No nic. Na ten moment kończę.
*
Siedzę sobie w samolocie do Chicago. Dalej. W tym roku wyjatkowo natłok biegających dzieci. Mieliśmy opóźnienie 20minutowe. Z istotnych informacji: był kurczak lub wołowina, cały samolot ludzi a przede mną jeszcze jakieś 6 godzin lotu. Czy coś. W ogóle nie czuję, że wyjeżdżam na 10 miesięcy. Jakoś mało łzawo jest i w ogóle. I pierwszy raz mam tak ciężki plecak a w samolocie nie jest aż tak zimno. Laptopowej baterii starczy mi jeszcze na 24 minuty. W Chicago podładuje czekając na mój lot do Saracuse. Jeju, dzieci się budzą. A cisza była taka zbawienna.
Kolejne nad czym się zastanawiam to to dlaczego nie mam połączenia z Internetem skoro pokazuje mi, że takowe jest. Kocham bezpłatne sieci. Internetu wciąż brak. Powoli tracę nadzieję, że połączę się w Chicago chociaż na moment.
No nic. Na ten moment kończę.
*
Siedzę sobie w samolocie do Chicago. Dalej. W tym roku wyjatkowo natłok biegających dzieci. Mieliśmy opóźnienie 20minutowe. Z istotnych informacji: był kurczak lub wołowina, cały samolot ludzi a przede mną jeszcze jakieś 6 godzin lotu. Czy coś. W ogóle nie czuję, że wyjeżdżam na 10 miesięcy. Jakoś mało łzawo jest i w ogóle. I pierwszy raz mam tak ciężki plecak a w samolocie nie jest aż tak zimno. Laptopowej baterii starczy mi jeszcze na 24 minuty. W Chicago podładuje czekając na mój lot do Saracuse. Jeju, dzieci się budzą. A cisza była taka zbawienna.
to grenlandia!
*
Lot do Syracuse poprzedzony był biegiem przez całe O'Hare ( lotnisko w Chicago) z powodu jakiejś awarii. Cudem zdążyłam na samolot do Syracuse. Nikomu nie życzę biegu z 8 kilogramowym plecakiem, 2 kilogramową torbą z laptopem i dwoma 24 kg walizkami. Po 1h i 40 minutach lotu w końcu znalazłam się na Hancock Airport. Dostałam kwiaty, wielkie uściski. Po 40 minutach dopiero odebrałam bagaż.
Na razie to tyle. Zdjecia:
Paulina :: 15:45:35
OdpowiedzUsuńa ja wstalam 1,5 h temu xd
Ja :: 15:45:43
lol
no coz... Pepe jak widać życie jest pełne niespodzianek. Zrób zdjęcie swojej rodzinki...
OdpowiedzUsuńsuper,że podróż Ci minęła szczęśliwie :) czekam na kolejne notki i sama już odliczam dni do wylotu!
OdpowiedzUsuńmmm, milusio :) fajnie żeś już na miejscu.
OdpowiedzUsuńzdjęcia, zdjęcia!
Fajnie że wszystko ok ;) Czekamy na fotki:) Życzę powodzenia i Pozdrawiam !:)
OdpowiedzUsuńzalatuje mi bridget jones albo pamietnikiem księżniczki :d
OdpowiedzUsuńi nie ma pepe;d
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze beda czeste aktualizacje