środa, 12 sierpnia 2009

Fair i Six Flags z Kim.


W sobotę pojechaliśmy z całą rodziną oraz przyszłym członkiem rodziny- Mike’m na festyno-farmę. Byliśmy akurat w przeddzień zamknięcia więc było dużo ludzi i dużo zabawy. Na początku zobaczyliśmy zwierzęta( sikające krowy, śmierdzące kozy ale też śmieszne, malutkie kury) by potem przejść się po całym terenie i w międzyczasie zjeść lunch. Byliśmy też z małą Morgan. Było naprawdę świetnie. Morgan była u nas cały weekend. Na festynie byliśmy jakieś 3,5 godziny i potem wróciliśmy do domu by odpocząć. W tym czasie pomagałam Holly w przygotowaniach do ślubu- ozdabiałyśmy wysokie szklanki na świece kryształkami. Wieczorem obejrzałam film ( jeden z 30- wybór jest!). Następnego dnia pojechałam z host-mamą i Morgan do B&J’s ( coś jak nasze MAKRO tyle, że oczywiście większe i lepiej wyposażone), żeby zrobić zakupy na ślub- wróciłyśmy z 20 zgrzewkami Coli. Też było śmiesznie bo gdy host-mama pakowała zgrzewki ja musiałam się zająć Morgan, która popłakiwała ( kołysząc się z nią na rękach ). Wróciłyśmy do domu bo Andy i Sabrina przyjechali, żeby odebrać Morgan ( byli na jakiejś imprezie) i pojechałyśmy dalej. Najpierw do Mindi, przyjaciółki mojej host-mamy, która ma stację radiową. Mindi dała mi darmowe bilety do Darren Lake Zawiozłyśmy pizze jej synom na lunch i spędziłyśmy tam dobre 2,5 godziny. Na pożegnanie dostałam dużą bluzę z napisem SYRACUSE ( o tak, czuję się prawie amerykańsko) w kolorze pomarańczowym i pojechałyśmy do innego sklepu. Wieczorem odwiedziłyśmy kuzynkę mojej host mamy i jej męża i synka, którzy mieszkają niedaleko nas. Tak minął mi pierwszy weekend w USA.


Holly z Morgan.

*
SIX FLAGS



tak, ten rollercoaster zaliczyłam !

W poniedziałek rano wstałyśmy wcześnie by na 9 dojechać do Red Roof Inn (motel), który znajduję się jakieś pół godziny drogi samochodem od naszego domu i tam spotkać Kim( moja host-siostra z Vermont, która przyjeżdża do Polski 22.08). Kim była z mamą i swoim chłopakiem Nick’iem. W trójkę( bez mojej host-mamy) pojechaliśmy do Six Flags (3 godziny drogi od Herkimer), wielkiego parku rozrywki. Bilety od Mindi, które specjalnie dlatego dostałam okazały się bezużyteczne więc musiałam kupić bilet do Six Flags, które kosztowały 31$( zapłaciła mama Kim stanowczo odmawiając przyjęcia moich pieniędzy z tłumaczeniem, że jestem ich ‘guest’). Cały dzień spędziliśmy na roller-coasterach, splash’ach i tym podobnych atrakcjach. Było naprawdę fajnie. Po drodze pokazałam Kim rodzinne zdjęcie, dałam piny i zakładki ze zdjęciami Wrocławia. Dużo opowiadałam jej i jej mamie o szkole i o okolicy. Były pod wrażeniem nie tylko płynności mojego mówienia( ee?) ale też zachwycone tym co czeka Kim. Ogólnie Kim zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jej głos nie brzmi na żywo tak strasznie jak przez telefon. Mamo, Tato, będzie dobrze!: ). Na sam koniec Kim i Nick skoczyli na coś podobnego do bungee czego ja i jej mama nigdy w życiu byśmy nie zrobiły. Im się jednak podobało. Ok. 6 przyszedł czas na pożegnanie, bo ja musiałam na 7 być w Saratoga Springs bo czekał na mnie host-tata Ozzie, żeby zabrać mnie do domu a Kim, jej mama i Nick wracali tego samego dnia do Vermont.


z Kim.

Nick i Kim przed zrzutem.
*
W moim nowym domu trwa teraz gorączka przygotowań do ślubu Holly i Mike’a. We wtorek byłam razem z Holly i host-mamą na przymiarce sukni ślubnej. Sukienka jest śliczna tak samo jak sukienka host-mamy ale nie chciałam robić zdjęć dopóki nie będą w 100% gotowe. Po przymiarce pojechałyśmy do chińskiej knajpki a potem na chwilę do domu, żebym mogła zabrać swoje rzeczy i pojechałyśmy do Holly. W trakcie zahaczyłyśmy o sklep z polską żywnościa. Trzeba było zobaczyć moja minę na widok polskiej szynki ...jakby gwiazdka przyszła wcześniej;)







Tam spędziłyśmy miłe popołudnie kąpiąc się w basenie, myjąc dwa wielkie psy i robiąc sobie obiad. W międzyczasie wpadł na chwilę Mike( jest policjantem i pokazywał nam zdjęcie jak znalazł 3 wielkie wory marihuany w samochodzie obok jakiegoś domu z robakami w środku). Wieczorem obejrzałyśmy ‘Tożsamość Bourna’(obie z Holly uwielbiamy ten film) i poszłyśmy spać by rano wstać o 6.48. Holly miała wizytę u lekarza a ja pojechałam z Mindy na w sumie 6godzinną przejażdżkę.


Tyle na dziś.

4 komentarze:

  1. quest? chyba guest :P
    polska szynka fuj, mają tam żywność sojową w marketach? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. jadzia13.8.09

    peeeep! więcej zdjęć!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój wcześniejszy komentarz się nie dodał :) Dziękuję za życzenia,super,że byłaś w Six Flags.
    Kiedy Ci się szkoła zaczyna? :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy15.8.09

    heh pepe no to gratuluje!! Ty i krowy... hah dobre. Baw sie dobrze

    OdpowiedzUsuń