Moja wymiana skończyła się mimo, że wspominam ją codziennie. Brakuje mi Nowego Jorku,przyjaciół, znajomych z całego świata. Teraz jestem blisko wymieńców w moim mieście w Polsce, chodzę na spotkania Rotary...ale nie mogę dokończyć sprawozdania z wycieczki. Może wrzucę po tej notce jeszcze trochę zdjęć...Może napiszę coś więcej...Może, może, może. Teraz skupiam się na szkole i na rodzinie.
Pożegnanie z Herkimer było bardzo trudne. Do domu wróciłam dopiero po 2 po paru godzinach spędzonych z Jessicą i Jordanem. Pożegnanie z Anthonym to był zbitek łez, obietnic i uścisków, trudno było mi puścić jego dłoń. płakałam na lotnisku w Syracuse, płakałam w Chicago ale dopiero gdy siedząc w samolocie do Wrocławia i słysząc miły głos stewardessy, która przypominała o zapięciu pasów, gdyż 'właśnie lądujemy do Wrocławia' odetchnęłam. Czekania na samolot w Warszawie praktycznie nie pamiętam.
Ostatnie i najważniejsze zdjęcia:
Herkimer, NY
ja i Caity.
z pierwszą host-family.
z Anthony'm.
ja i Jordan.
SEN10RS!
z Michelle i Bjork z USA-Trip.
I to wciąż nie wszystkie zdjęcia, które są dla mnie ważne.
Dziękuję za wszystkie odwiedziny na blogu i komentarze. Dziękuję rodzicom i całej rodzinie.
Pozdrawiam.